Na ulicy Kosocickiej w Krakowie przez wiele lat straszył
opuszczony dom. Straszył i w przenośni, i podobno w
rzeczywistości, ponieważ chodziły pogłoski, że pustostan jest nawiedzony.
Wokół budynku narosło wiele mitów i legend. Jedna z nich mówi, że domu budowali
dwaj bracia, a jeden zabił drugiego. Od tego tragicznego wydarzenia w budynku
miały dziać się dziwne rzeczy – słychać było krzyki, płacz, pojawiały się
dziwne postacie.
Jedna z plotek głosi, że podczas budowania autostrady robotnicy, zmęczeni
niewygodą baraków, zdecydowali się przenieść do tego domu. Jak można się
domyślać, nie przetrwali tam nawet jednej nocy – nawiedzały ich widma, a
samopoczucie zacznie się pogorszyło. W efekcie bardzo szybko opuścili dom.
Inna legenda mówi o tym, że jeszcze nigdy nikomu nie udało się wejść na
ostatnie trzecie piętro. Nie wspominając już o mitach zakrawających o groteskę,
żywcem wyjętych z niskiej klasy horrorów, jak lejąca się z kontaktów krew czy
wypatroszone zwierzęta powieszone na hakach.
Jeżące włos na głowie historie nie odstraszały jednak śmiałków, którzy chętnie
zapuszczali się w głąb domu. Tym sposobem w Internecie można znaleźć sporo
relacji z wypraw. Znaczna ich część nie będzie stanowiła gratki dla tych
lubiących mrożące krew w żyłach historie – mnóstwo osób zastało w domu tylko
gruz i śmieci.
Mówiło się, że budynek miał zostać zburzony, jednak coś nie pozwalało
robotnikom tego zrobić. Widocznie mroczne siły już odpuściły, ponieważ
pustostan został rozebrany.
Źródło zdjęcia: kraków.onet.pl
Nawiedzony dom w Krakowie
Reviewed by Morowe
on
października 03, 2017
Rating:
Mieszkałam pobliżu, aczkolwiek wystarczająco daleko by o nim zbyt często nie myśleć, do 15 roku życia, a dom ten budowano, kiedy zaczęłam podstawowkę. Pamiętam go jak jeszcze nie był ruiną, a nowy dach z blachy był świeżo położony. Nie wiem czy to prawdziwa historia, ale wówczas jedyna: dom budowało młode małżeństwo. Po wielkości można pomyśleć, że chcieli mieć dużą rodzinę. Kobieta była w ciąży. Nie pamiętam dlaczego i nie będę wymyślać, ale kobieta zabiła dziecko. Mąż chciał ukryć zbrodnię, abym nie odebrano mu żony i zamurował zwłoki dziecka w ścianie domu. Od tego czasu wszystko siebie zaczęło. W domu zaczęli słyszeć płacz dziecka. Nie pamiętam co stało się z kobietą... Ale albo popełniła samobójstwo, albo zabił ją mąż. Co pamiętam dobrze, to to że mąż zwariował i z rozpaczy powiesił siebie na belce konstrukcyjnej dachu na ostatnim piętrze (stąd ten motyw ostatniego piętra). Ponoć do tej pory słychać płacz dziecka i skrzypiącą pod ciężarem ciała belki. Co na pewno nastąpiło potem, to fakt, żeby aby odkupić winy tych dwojga, rodzice tego małżeństwa ufundowali stojącą na działce kapliczkę. Czy coś się tam dzieje nie wiem i wiedzieć nie chcę, ale robotnicy budujący autostradę nie mogliby tam zamieszkać, ponieważ dom nigdy nie został wykończony - nigdy nie miał nawet okien, nie wspominając o ówczesnym stanie technicznym. Przejeżdżam koło tego domu codziennie...
OdpowiedzUsuńIntrygujące, niesamowite jest to że kręcą wszystkich takie miejsca, pobudzają wyobraźnię
OdpowiedzUsuń